Projekt "Nightcrawler" - w trakcie



     Przyznaję się bez bicia, że z zasady jestem leniwym człowiekiem, bo życie mnie tego nauczyło. Tak więc dlatego też pierwsze notki były krótkie, bo chciałam jak najszybciej zobaczyć coś na swoim blogu. Dlatego przepraszam, za to :( i mam nadzieję, że i tak ktoś tu czasem zajrzy! Tak więc wyżalam się z codzienności na photoblog.pl, a tu chcę postarać się pisać bardziej tematyczne notki. Tak więc chciałabym dziś poruszyć projekt przemiany jednej z mojej lalek, który w zasadzie ciągnie się już od dłuższego czasu, ale pokażę Wam trochę zaległych materiałów dopiero dziś.


     Jestem typowym nerdem tak więc i fanką komiksów. Stąd zapragnęłam mieć artykułowaną lalkę Nightcrawlera.


     Jako baza do przeróbki posłużył mi Niewidzialny Billy z MH. 





    Może i nie jest to ciężki projekt, ale dla osoby takiej jak ja, która dopiero zaczyna zabawę z przerabianiem lalek, to całkiem niezłe wyzwanie. W dodatku jakże pasjonujące!

Pierwszy krok to wymodelowanie dłoni. Postanowiłam posłużyć się już  istniejącymi jako szkielet pod te trójpalczaste. Obcięłam dwa niepotrzebne palce, te które pozostały skróciłam do połowy i nałożyłam fimo. Potem zaczęło się modelowanie. Po utwardzeniu, pomalowałam je na niebiesko.





     Drugi etap to stworzenie również stóp. Tutaj również skorzystałam z tych, które posiadał lalek, znacznie je wydłużyłam zarówno w palcach jak i w pięcie, uważając by nie zakleić stawów. I tak jak przy dłoniach utwardziłam i pomalowałam na niebiesko.








     Potem najgorszą częścią było malowanie całego ciała, bo jak na twarzy chwytała bardzo ładnie, tak na plastiku spływała, ale po kilku warstwach w końcu została na swoim miejscu. Niestety nadal nie rozwiązałam problemu farby na stawach, bo tam troszkę się łuszczy przy poruszaniu, ale na razie się tym nie przejmuję. W końcu lalek i tak będzie posiadał kombinezon z X-Menów i wszystkie te stawy będą zasłonięte. Ciężką sprawą okazało się malowanie pastelami i kredkami po pomalowanej akrylem główce. Bez względu czy spryskana czy nie MSC i tak nie zachowywała barwy. Stąd uznałam, że skoro i tak nie mam zamiaru tego zmywać to oczy również naniosłam farbami akrylowymi.

      Aktualnie jestem w trakcie tworzenia modelu ogona, który jak na moje wymagania (ma się zginać :<!) okazał się dość trudny, ale wkrótce pokażę jak mi z tym idzie. Włosy na razie zostawiłam tak jak są.

     Natomiast zdążyłam już wstępnie uszyć czarny kombinezon zapinany na zatrzaski. :D I to jak wygląda lalek na tym etapie.





      Ja wiem, że do mistrzów recustomów się nie umywa moja praca, ale jestem z siebie dumna jak nie wiem co i sprawia mi to wielką radość. Pomyślałam, że może Was też zainteresuje taki marvelowy recustom!

Komentarze

  1. To dopiero wyzwanie! Wspaniale sobie poradziłaś. Jestem ciekawa ostatecznego wyglądu. Zastanawiam się czy zamiast malowania nie ma czegoś co trwale barwi plastik, w czym można całą lalkę wymoczyć. Wtedy nie byłoby problemu ze stawami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i cieszę się, że spodobał się pomysł. Hmm no właśnie bardzo z tymi stawami kombinowałam, ale jak na razie nic nie wymyśliłam. :( Tak czy siak pod ubrankiem nie będzie widać, a zawsze będzie można wrócić do tego tematu! :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Oj ponad rok mnie nie było! :0

Podwórko Zagubionych Zabawek - Lwów